Blisko to jeszcze nie sukces. PACT przegrywa z FATE, ale nie traci szans na awans
CS:GO
Newsy
POLSKI ESPORT

Blisko to jeszcze nie sukces. PACT przegrywa z FATE, ale nie traci szans na awans

22.06.2020, 22:13:26

Polska drużyna wśród najlepszych na świecie? Znów blisko, znów daleko. Na powrót krajowej formacji do jednego z największych turniejów jeszcze poczekamy, co najmniej do jutra. PACT mimo prowadzenia w garści nie podołał FATE i opuścił serię z pustymi rękami.

To miał być pojedynek underdogów. Z jednej strony Actina PACT, która sensacyjnie wyeliminowała z walki o cs_summit duńskie MAD Lions. Z drugiej FATE, które zaskoczyło rywali, kibiców i chyba samych siebie. Efekt? Zwycięstwo nad Dignitas i dołączenie do Polaków w meczu, który miał zadecydować o uczestnictwie w turnieju stanowiącym część przedmajorowego boju.

Bułgarzy chcieli zacząć ambitnie, w końcu pierwszym placem boju był ten, który sami sobie wybrali. Wydaje się jednak, że nieco się przeliczyli. Ten, kto podjął decyzję o postawieniu na Overpassa, chyba zapomniał zajrzeć w podstawowe statystyki. A w nich – 80 procent zwycięstw PACTU w ostatnich trzech miesiącach. A po tym pojedynku jeszcze więcej.

Bo Polacy byli stroną dominującą od samego początku aż do szarego dla graczy z Bałkanów końca. PACT stracił prowadzenie raz, w piątej rundzie. Rozwścieczeni podopieczni Vincenta “VinSa” Jozefiaka nie pozwolili jednak oponentom na długą szarżę i błyskawicznie powrócili na zwycięską ścieżkę. A tą szli aż do końca spotkania, z zaledwie jednym potknięciem po drodze. Wynik? Uważni czytelnicy zapewne wychwycili, ale spieszymy z pomocą – 16:4.

Miny w krajowym obozie nieco zrzedły, gdy zwycięski marsz na Vertigo rozpoczęło FATE. Było źle, nawet bardzo, żeby nie powiedzieć tragicznie, ale z każdych opresji można wyjść, prawda? Na potwierdzenie tych słów wystarczy pokazać piekielny finisz pierwszej połowy, jaki swoim przeciwnikom sprawił PACT. 0:6 -> 7:8. I można było powiedzieć, że walka rozpoczyna się od zera.

Druga połowa stety lub niestety wyglądała bliźniaczo. FATE mocne z początku, a następnie wracające do gry PACT. Polaków na ziemię w kluczowym dla losów gry momencie sprowadził Mar. Bułgar wybił z transu naszych rodaków i wydawało się, że w tamtej chwili skończyły się marzenia o czystym koncie. A jednak. Nóż na gardle zadziałał na biało-czerwonych, jak płachta na byka. Kilka stykowych sytuacji podniosło ciśnienie w niejednym polskim gospodarstwie. Nieco posiwieliśmy, ale czy było warto? Dla tych kilku pięknych chwil jak najbardziej, ale w ogólnym rozrachunku zdecydowanie nie – 16:14 dla Bułgarów.

Wielki spektakl potrzebuje wielkiego zakończenia. I takie czekało na nas na Trainie. Czy szczęśliwe? Z początku, po raz kolejny zresztą, głęboko w to wątpiliśmy, ale który to już raz Polacy znaleźli się podobnej sytuacji. I znów wyszli z niej obronną ręką, obejmując prowadzenie na sam koniec pierwsze części gry. Nie dopisywały clutche, ale to nic – w tamtej chwili liczyło się tylko zdobycie ośmiu punktów w natarciu. A potem nieprzespana noc i świętowanie.

Tego niestety nie doświadczyliśmy. Mając w głowie Traina i mecz o stawkę, przed oczami pojawiał się obraz nieszczęsnego finału Virtus.pro i Astralis w Atlancie. I ten cholerny Train znów pokrzyżował nam plany. Teraz pozostaje czekać do jutra. Oby wtorek okazał się szczęśliwszy.

Actina PACT 1:2 FATE (16:4 Overpass, 14:16 Vertigo, 13:16 Train)

Fot. Polska Liga Esportowa

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze