BIG zaskoczenie i BIG rozczarowanie dla Astralis lub Vitality. Klasyk pomiędzy Liquid i Na’Vi ozdobą dzisiejszych zmagań IEM Global Challenge
Przyznamy bez bicia, że nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie wydarzenia, które miały nadejść podczas Intel Extreme Masters Global Challenge. Gdybyście nam powiedzieli, że przemęczone BIG wygra na inaugurację z Vitality? Pewnie skwitowalibyśmy to szyderczym uśmiechem. Gdybyście nakreślili scenariusz, w którym Heroic dostanie łupnia od Team Liquid? Zaczęlibyśmy was posądzać o brak piątej klepki. Gdybyście nam powiedzieli, że BIG pójdzie za ciosem i awansuje do półfinału kosztem Astralis? Cóż, umówilibyśmy was do sprawdzonego psychologa. Tymczasem wszystkie te rzeczy w istocie się wydarzyły. I w tym tkwi całe pięknego Counter-Strike’a.
Drugi dzień rywalizacji w ramach IEM Global Challenge miał się rozpocząć bez większych niespodzianek. Team Liquid w ostatnich miesiącach prezentowało żenujący jak na standardy tej formacji poziom i 99,99% ludzkości było przekonane, że Heroic będzie w stanie wygrać. Być może nawet wynikiem 2:0. Tymczasem otrzymaliśmy małą próbkę jazdy w wehikule czasu. Może nie były to jeszcze pełne przenosiny do 2019 roku, ale TL mogło się podobać. Świetni indywidualnie, pomysłowi, bezczelni. Jakie „Stewie2K” Yip i jego kompani po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna mogą być z siebie zadowoleni. Jasne, wykorzystali kiepską dyspozycję rywala, ale jeszcze dwa tygodnie temu nie zdziwilibyśmy się, gdyby przegrali oni z przeciwnikami mającymi na oczach opaski.
W pierwszym meczu eliminacyjnym nie doświadczyliśmy jednak kolejnych zaskoczeń. Vitality znów postawiło na wykorzystanie Nabila „Nivery” Benrlitoma na Nuke’u i tym razem okazał się to strzał w dziesiątkę. Prawdziwy pokaz dominacji oglądaliśmy jednak na Duście 2, gdzie Complexity pomimo dwóch wygranych pistoletówek zgarnęło zaledwie trzy punkty. Benjamin „blameF” Bremer zagrał chyba najgorszy mecz w 2020 roku, a postawa całej piątki wołała o pomstę do nieba. Niestety, ale ze stand-inem w postaci Otto „ottoNda” Sihvo międzynarodowy kolektyw nie był w stanie ani przez moment nawiązać do swoich najlepszych momentów.
Wybitny szok przeżyliśmy jednak późniejszym wieczorem. BIG najpierw w swoim stylu wygrało na Vertigo po dwóch dogrywkach, a później dobiło Astralis na Duście. Długo czekaliśmy na tak genialne spotkanie w wykonaniu Floriana „syrsoNa” Rische, który udowodnił, że w końcówce roku wyciśnie z siebie ostatnie rezerwy energii. Niemcy na przekór własnym warunkom, opiniom ekspertów i temu, że mieli nawet na IEM Global Challenge nie zagrać, prezentują się z fenomenalnej strony.
Już o godzinie 16:00 rozpoczniemy potyczkę, która wyłoni nam kolejną formację, która znajdzie się za burtą. Heroic podejmujące FURIĘ to na papierze bardzo ciekawy mecz. Mówimy wszak o dwóch formacjach, które przez pewien czas dominowały w swoich regionach i zgarniały najważniejsze trofea. Czy Duńczycy na przestrzeni jednej doby uporają się z własnymi demonami i sprostają roli faworyta? A może to jednak Latynosi pokażą, że NA nie takie słabe, jak je malują? Parafrazując klasyk – serwer zweryfikuje.
Danie główne zostanie jednak zaserwowane dopiero w okolicach godziny 19:30. Na’Vi po raz ostatni mierzyło się z Team Liquid jeszcze w fazie zasadniczej Intel Extreme Masters w Katowicach, więc apetyty na bezpośrednie przetarcie mamy najzwyczajniej w świecie ogromne. Faworytem będzie naturalnie Aleksandr „s1mple” Kostyliev i jego kompani z zespołu, ale nie można wykluczyć, że TL pokusi się o niespodziankę. My liczymy przede wszystkim na wyborne widowisko, bo przecież w 2019 roku matchup ten był jednym z najbardziej interesujących na całej scenie, co udowodniły między innymi batalie w ramach ESL One Cologne czy IEM Katowice.
Harmonogram dzisiejszych meczów w ramach Intel Extreme Masters Global Challenge:
- 16:00 – Heroic vs. FURIA
- 19:30 – Team Liquid vs. Natus Vincere
Wszystkie mecze w ramach IEM Global Challenge wraz z polskim komentarzem możecie oglądać na oficjalnych kanałach Polsat Games.
Fot. DreamHack / Stephanie Lindgren