bejott: Nie wygrałem na loterii. Zapracowałem sobie na wszystko przez lata kariery

21.06.2020, 13:43:47

Nikt nie powie mi, że jestem słabym graczem. Wciąż prezentuję wysoki poziom, mam niemałe umiejętności, ludzie chcą mnie oglądać, udzielam się w pobocznych inicjatywach i wiem, że jeszcze wiele przede mną. Jedno jest pewne – w niedalekiej przyszłości na pewno nie wrócę na etat do banku  – mówi nam Bartosz „bejott” Jakubowski w rozmowie o skomplikowanym dla graczy FIFA sezonie 2020.

Kiedy podpisywałeś kontrakt z Wisłą, pozwoliłeś sobie na wejście all-in w esport. Czy nadal poświęcasz się tylko FIFIE?

Dokładnie. Jako jednemu z niewielu zawodników na polskiej scenie FIFA kontrakt pozwala skupić się tylko na graniu.

Jak podsumowałbyś więc te ponad pół roku pełnego zaangażowania w esport?

Jestem szczęśliwszym człowiekiem. Co prawda łączenie pracy z działaniami esportowymi było możliwe i mógłbym to kontynuować, ale dzięki temu, że zrezygnowałem z etatowej pracy,  mam czystszą głowę. Dostałem też więcej czasu na działania twórcze. Realizuję przez to ciekawsze materiały o zdecydowanie wyższej jakości. Pod względem esportowym liczyłem jednak na coś więcej.

To znaczy?

Wydawało mi się, że poświęcenie większej ilości czasu na grę automatycznie pociągnie za sobą sukcesy esportowe. Skoro w sezonie FIFA 2019 wziąłem udział podczas międzynarodowych zawodów w Londynie, liczyłem na trzy lub cztery wyjazdy zagraniczne podczas cyklu FIFA 2020. Nie udało się. Paradoksalnie większe poświęcenie i częstsze treningi wpłynęły na mnie niekorzystnie. Nałożyłem na siebie zbyt dużą presję, powtarzając, że skoro poszedłem all-in w esport, nie mogę pozwolić sobie na potknięcia. To paraliżujące. Kiedy pracowałem na pełen etat, a FIFA była tylko dodatkiem, miałem więcej luzu i lepsze wyniki.

Faktycznie, nawet na polskiej scenie twoje ostatnie wyniki nie były kolorowe. Ambicje bezsprzecznie miałeś większe.

W styczniu rozegrał się turniej Ekstraklasa Games, podczas którego doszedłem do ćwierćfinału. Wyeliminował mnie późniejszy zwycięzca – Furman z Lecha Poznań. Po zawodach faktycznie pozostał mi słodko-gorzki posmak, bo cel był jeden – zdobycie tytułu mistrza. Z racji tego, że pokonał mnie późniejszy triumfator, nie plułem sobie jednak bardzo w brodę. Dużo bardziej zabolała mnie ogromna wpadka podczas eliminacji do kadry.

Na dobrą sprawę nie mogłeś jednak pokazać pełni potencjału. Światowy kryzys stanął esportowcom na drodze, a wiele rozgrywek odwołano. Sezon stał się krótszy niż zazwyczaj.

Dokładnie. W marcu pojawiłem się na stadionie Wisły Kraków i rozegrałem bardzo dobre kwalifikacje do kolejnego sezonu Ekstraklasa Games. Czekałem na wiosenne finały i kolejne eliminacje do międzynarodowych rozgrywek. Czułem się pewnie, bo we współpracy z psychologiem ogarnąłem mętlik w głowie. Nagle nadeszła jednak pandemia, a turnieje zostały zawieszone lub odwołane.

Jak zareagowałeś więc na rozwijającą się sytuację z koronawirusem? Masz przecież doświadczenie w pracy w bankowości, więc zdawałeś sobie sprawę z konsekwencji, które mogą czekać branżę.

Gdybym wcześniej solidnie nie przemyślał zawodowych spraw, mógłbym się zmartwić. Poświęcenie się esportowi nie było jednak radykalną decyzją. Stworzyłem odpowiednią poduszkę finansową, a wcześniej sprawdziłem się w boju, łącząc pracę i regularne streamowanie, przez co byłem spokojny. Pandemia koronawirusa na pewno mnie zasmuciła z uwagi na odwołane rozgrywki i fakt, że nie mogłem poprawić wyników, ale szybko zdałem sobie sprawę, że muszę się po prostu dostosować do sytuacji na świecie. W tym czasie znacznie rozwinąłem swój kanał na YouTube, codziennie publikując nowy materiał.

bejott podczas kwalifikacji do narodowej kadry PZPN-u

Jako profesjonalni gracze całkowicie skreśliliście sezon FIFA 20, odliczając już tygodnie do kolejnej odsłony serii?

Znaczna część puli nagród sierpniowych mistrzostw świata zostanie rozdysponowana między setką najlepszych graczy globalnego rankingu. Ogłoszono również cykl rozgrywek internetowych dla ścisłej czołówki. Światowa śmietanka ma więc co robić, ale gracze na niższym poziomie niewiele mogą zdziałać. Sam wciąż czekam na instrukcje od organizatorów Ekstraklasa Games. Chciałbym, by rozgrywki zostały wznowione choćby w formie internetowej. Jeśli turniej nie wróci – sezon dla mnie się skończył, a poważne granie esportowe wróci dopiero w październiku.

Masz już przygotowany plan na taką ewentualność?

Oprócz tego, że skupię się na YouTube czy streamingu, zaplanowałem operację barku. Mając świadomość tego, że nie czekają mnie esportowe wyzwania na wysokim poziomie, mogę pozwolić sobie na założenie ortezy. To dobry moment, by przeprowadzić zaległe zabiegi. Mógłbym odkładać to latami, ale pandemia paradoksalnie pomoże mi uporać się z problemem znacznie szybciej.

W czasie kwarantanny, gdy sport niemal całkowicie zamarł, media, działacze sportowi czy kluby jak nigdy wcześniej zwróciły się w stronę FIFY. Sami nigdy wcześniej tak często o niej nie pisaliśmy. Myślisz, że długoterminowo – już po powrocie piłki na stadiony – przyniesie to wymierne efekty?

Zdecydowanie. Przez liczne działania mające podtrzymać ducha rywalizacji wśród sportowych kibiców wiele osób po raz pierwszy zetknęły się z esportem. Pewna część tego grona prawdopodobnie mniej lub bardziej zainteresowała się branżą. Kluby czy media zdały sobie natomiast sprawę, że FIFA czy inne dyscypliny sportu elektronicznego są dobrym narzędziem marketingowym, wokół którego zbiera się niemała społeczność. Sama branża esportowa dała z kolei dowód na to, że świetnie potrafi się adaptować do trudnych warunków i jest doskonale zorganizowana. Jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze poradziliśmy sobie z wieloma wyzwaniami.

Pytam o to nie bez powodu. Poza kilkoma wyjątkami polskie kluby piłkarskie, nie odnajdują się najlepiej w świecie esportu.  Masz poczucie, że zespoły przeszły przez ten okres obronną ręką i wykorzystały pełnię potencjału, który dają im poszczególne sekcje?

Muszę powiedzieć, że nie. W Polsce funkcjonuje sporo esportowych sekcji przy klubach piłkarskich, a nie byliśmy świadkami nawet jednego turnieju internetowego. Inicjatyw z udziałem krajowych drużyn było więcej niż zwykle, ale i tak stosunkowo niewiele. Wynika to najprawdopodobniej z tego, że z większością klubów nie współpracują specjaliści zajmujący się wyłącznie daną sekcją. Najczęściej projekty esportowe w strukturach sportowych żyją własnym życiem, gdzieś na marginesie wielkich instytucji. Ekosystem polskiej sceny pod tym względem potrzebuje transformacji.

Widać to doskonale Wisły Kraków zarządzanej przez eMine.pro. Na tle konkurencji prezentujecie się wręcz wyborowo. Czujesz, że wygrałeś na loterii angażem właśnie w tym klubie?

Słysząc, że sekcję esportową Wisły Kraków poprowadzi ekipa eMine.pro, bardzo się ucieszyłem. Z chłopakami znam się od dawna i miałem pewność, że projekt z nimi za sterem popłynie w dobrym kierunku. Co ciekawe, od kiedy w klubie stworzono esportowe struktury, nawet sekcja piłkarska nabrała wiatru w skrzydła. Wpływ eMine.pro jest jeszcze większy niż wszystkim mogłoby się wydawać! Ale czy wygrałem los na loterii? Nie. Przez lata kariery zapracowałem na to, by być częścią tak wielkiego projektu.

Klubowe zaplecze pozwoliło ci nawiązać współpracę z psychologiem. W świecie FIFA, a nawet szerzej – w świecie polskiego esportu temat to wcale nie tak popularny, jakby mogło się wydawać.

Od dziewięciu lat pojawiam się na turniejach wszelkiego rodzaju. Podczas pierwszego dużego LAN-a zdobyłem od razu tytuł mistrza Polski. Zawsze uchodziłem przy tym za gracza LAN-owego. Od pewnego czasu jestem jednak typowym online’owcem i to w Internecie osiągam znacznie lepsze wyniki. Wzięło się to prawdopodobnie z tego, że regularnie zacząłem streamować. Chciałem jednak lepiej zrozumieć ten proces i między innymi stąd prośba o współpracę z psychologiem.

Jesteś zadowolony?

Okres kontaktu z psychologiem oceniam bardzo dobrze, bo bezsprzecznie poprawiłem swój poziom gry. W międzyczasie zaliczyłem co prawda małą wpadkę, ale wliczyłem ją w przebieg sezonu. Wiem jednak, że gdyby nie przerwa spowodowana pandemią, efekty byłyby bardziej widoczne. Gdy rozgrywki na dobre powrócą, wznowię pracę nad mentalną stroną gry z specjalistą.

bejott podczas Ekstraklasa Games

Odnoszę wrażenie, że scena FIFA na tle innych dyscyplin esportowych bardzo się wyróżnia. Jako gracze dużo więcej wagi przykładacie nie do samych turniejów, ale aktywności YouTubersko/streamerskich. Dobrze odkodowałem tę strukturę?

Masz stuprocentową rację. Wynika to między innymi z tego, że scena Counter-Strike’a oferuje dużo więcej rozgrywek. Jeśli w środowisku FIFA byłyby organizowane liczne turnieje, zmalałby nacisk na streamowanie Ligi Weekendowej czy tworzenie dodatkowych materiałów. Dziś jednak grafik profesjonalnego gracza FIFA jest na tyle luźny, że nie możemy pozwolić sobie wyłącznie na występy w oficjalnych meczach. Jeśli nie łatalibyśmy tej luki, klubom nie opłacałoby się zatrudnianie graczy. Nasza scena jest bardzo hermetyczna, co ma swoje źródło w polityce EA Sports.

Zastanawiam się więc, czy ty – mając sto tysięcy subskrypcji na YouTube i nieźle rozwinięte social media – czujesz się bardziej graczem turniejowym czy swego rodzaju influencerem gamingowym?

Stoję na rozstaju dróg. Gdybyś zapytał mnie o to w październiku, bez zastanowienia powiedziałbym, że jestem esportowcem. Przez ostatnie kilka miesięcy przedefiniowałem jednak spojrzenie na karierę. Zdałem sobie sprawę, że mógłbym skupić się wyłącznie na byciu influencerem, pozostając bardzo dobrym zawodnikiem FIFA. Nie chcę jednak zamykać sobie jeszcze furtek. To kolejny sezon stanie się poniekąd papierkiem lakmusowym. Jeśli będę osiągał podobne wyniki, zastanowię się nad tym, co dalej z moją karierą. Wierzę jednak, że dzięki doświadczeniu i odpowiedniemu podejściu do treningów wejdę na wyższy poziom.

To bardzo dojrzałe podejście do sprawy. Podejrzewam jednak, że marzenia o sukcesach na wielkich turniejach esportowych wciąż są w tobie żywe. 

Marzenia są nie tylko żywe, ale spokojnie mogę nazwać je celami możliwymi do zrealizowania. Zakres wiekowy na scenie FIFA jest bardzo rozpięty. Znam wielu świetnych trzydziestolatków. Sam z kolei mam dwadzieścia pięć lat i jestem w stanie sobie wyobrazić, że przez kolejne dwa lata będę osiągać życiową formę. A co za tym idzie – być może jeszcze podniosę prestiżowe trofeum. Buzują we mnie ambicje, ale z drugiej strony nie chcę robić niczego na siłę. Jeśli trzeba będzie usunąć się w cień, nie będę walić głową w mur, tylko zwyczajnie odsunę się w cień. A raczej na YouTube’a.

Kontrakt w Wiśle, Narodowa Drużyna Esportu, Stay2Score – czujesz, że pod względem nobilitacji i dumy, jaką możesz czerpać z gry, ostatni rok jest bardzo przełomowy nawet mimo mniejszych sukcesów w turniejach?

Jeśli miałbym odpowiedzieć zero-jedynkowo, powiedziałbym – tak. Po kilku niepowodzeniach nie załamałem się, chowając głowę w piach. Najzwyczajniej w świecie rozminąłem się z oczekiwaniami i nie zaspokoiłem do końca ambicjonalnego apetytu. Nikt nie powie mi jednak, że jestem słabym graczem. Wciąż prezentuję wysoki poziom, mam niemałe umiejętności, ludzie chcą mnie oglądać, udzielam się w pobocznych inicjatywach i wiem, że jeszcze wiele przede mną. Jedno jest pewne – w niedalekiej przyszłości na pewno nie wrócę na etat do banku!

Fot. Łukasz Twardowski

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najbardziej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Artur
Artur
1 rok temu

A może kanał Sportowy na YT zrobi coś o esporcie w tym Fifa?