AVEZ odpaliło rakietę, a PACT postawił na swoim. Pierwszy dzień PLE za nami!
– Panie trenerze, meldujemy wykonanie zadania – mogliby powiedzieć po inauguracji Polskiej Ligi Esportowej gracze AVEZ Esport. Ale nie muszą… Szkoleniowiec sam brał przecież udział w egzekucji rywala. A Actina PACT? Cóż – raz jeszcze potwierdziła, że zwycięstwo finału ostatniego sezonu nie było przypadkiem.
Inauguracyjny mecz w wykonaniu AVEZ Esport i Pompa Teamu przebiegł w rytm dyskusji na temat braku Pawła „byaliego” Bielińskiego. Gwiazda znana choćby z Virtus.pro tuż przed startem odświeżonej odsłony Polskiej Ligi Esportowej postanowiła przecież nie przedłużać kontraktu z Ośmiornicami. A to zrodziło spore problemy Kuby „Markosia” Markowskiego i spółki. W składzie powstała luka.
Luka, której nie wypełnił ani nowy zawodnik, ani też gracz zaciągnięty do kadry w roli zmiennika. Do akcji wkroczył szkoleniowiec formacji – Jędrzej „bogdan” Rokita. W czystej teorii faworyzowało to Pompa Team. W buty najbardziej doświadczonego członka zespołu wejść musiał przecież gość, który na co dzień nie włada wirtualnym karabinem. Jak było w istocie?
Cóż – lepiej niż ktokolwiek mógł to sobie wyobrazić. AVEZ nie tylko nie przegrało żadnej mapy, ale sam Rokita wymknął się też schematowi szkoleniowca będącego kulą u nogi podopiecznych. Jasne, bogdan może nie utrzymywał się na czele tabeli, ale w kilku kluczowych rundach uratował zespół. Imponująca liczba clutchy wygranych przez trenera pozwoliła Ośmiornicom zakończyć Vertigo w regulaminowym czasie gry. I choć pierwszą połowę Nuke’a „Jędrzej Rakieta” wyraźnie przespał, przebudzenie w dalszej części spotkania pozwoliło spojrzeć na całokształt jego występu pozytywnie.
– Graliśmy bardzo luźno, bez żadnych założeń czy nawet zmian pozycji. Plan był taki, że… każdy mógł robić to, co chciał. Ja na przykład czasem bardziej przeszkadzałem chłopakom, niż im pomagałem. Teraz czas na znalezienie godnego zastępcy Pawła – mówił stonowany, nie dający ponieść się zwycięskim emocjom bogdan. Skromność skromnością, panie trenerze, ale rzeczywistości pan nie oszuka. Było dobrze.
Debiutancki triumf AVEZ nie jest rzecz jasna wyłącznie zasługą Rokity. Wystarczy wspomnieć o będącym w znakomitej formie Kamilu „KEiu” Pietkunie czy fragującym machinalnie Markosiu. Kiedy jednak pod koniec fazy zasadniczej wspominać będziemy konfrontację otwarcia, zapamiętamy ją z jednego – bogdana w ciele clutchmeistera.
***
Wisienką na torcie miała być z kolei potyczka Actiny PACT i Izako Boars. Pojedynek obrońców mistrzowskiego tytułu ze srebrnymi medalistami zeszłego sezonu mówi sam za siebie. I w istocie było na co popatrzeć. Długie serie zwycięskich rund, zwroty akcji, nietrafione strzały, snajperskie popisy, niesamowite powroty – doświadczyliśmy prawdziwego kalejdoskopu CS-owych emocji. Pełen pakiet trzech map.
– Zabawny mecz, taka zwierzyna grana była piękna – pisał na gorąco Dawid „lunAtic” Cieślak. Cholera, trudno zwięźlej opisać to, co działo się przez całą konfrontację.
Ostatecznie – mimo przespanego początku na Trainie i straconego Inferno – górą okazali się podopieczni Vincenta „VinSa” Jozefiaka. Powtórzył się więc trzymapowy wynik rzeszowskiego finału. Actina PACT głośno i wyraźnie zaznaczyła, że wzniesienie grudniowego pucharu miały podstawy większe niż tylko przypadek.
Wyniki pierwszego dnia Polskiej Ligi Esportowej:
- AVEZ Esport 2:0 Pompa Team – Vertigo 16:13; Nuke 19:15
- Actina PACT 2:1 Izako Boars – Train 16:13; Inferno 10:16; Vertigo 16:13
Wraz ze startem mistrzowskiej dywizji Polskiej Ligi Esportowej eWinner uruchomił konkurs #PostawNaPLE. W zabawie do wygrania będzie wyjście na strzelnicę z gościem-niespodzianką, a także darmowe zakłady u bukmachera. Zasady są proste – zwycięża ten, który wygra najwięcej z kuponów stworzonych WYŁĄCZNIE wokół PLE. Szczegóły znajdziecie w TYM miejscu.
Fot. Kamil Zieliński