
AueR: Wygraliśmy trzy turnieje z rzędu i właśnie wsiadamy do odrzutowca lecącego po czwarty
– Łatwa wygrana nie ma smaku. Gdybyśmy wczoraj przejechali się po DV1, to wygrana byłaby niczym odbębnienie dnia w korpo. Esport to wyzwania i mecze na najwyższym szczeblu, a te mają być trudne i trzymać do końca w niepewności. Ja do leniwych nie należę i z chęcią upocę kolejne koszulki, bijąc się na serwerze z kolegami ze sceny – mówi nam Bartosz „AueR” Hajma tuż po mistrzostwie Polish Cup Winter zdobytym w barwach NOX Esports.
Po zwycięstwie Polish Masters byłeś bardzo podekscytowany. Triumf ten oprócz namacalnych korzyści miał dla ciebie też znaczenie symboliczne. Zwycięstwo zimowego pucharu wiązało się z podobnymi emocjami, czy podszedłeś do niego chłodno?
Zwycięstwo zawsze smakuje lepiej, niż cokolwiek innego na świecie. Nieważne czy to Polish Masters czy Polish Cup Winter – to nadal jeden z najbardziej prestiżowych turniejów w kraju. Korzyści finansowe zawsze były i będą dla mnie drugorzędne. Robię to dla siebie i dla udowodnienia każdemu, że jestem i jesteśmy najlepsi, a pokonanie nas przez kogokolwiek będzie sensacją.
Jak na wasz pierwszy sukces w barwach organizacji zareagowali włodarze NOX Esports?
Byli niesamowicie podekscytowani. Jesteśmy ich pierwszą drużyną, która wygrała turniej tej klasy. W dodatku CEO organizacji jest niedoszłym pro-playerem, przez co bardzo osobiście i emocjonalnie podchodzi do sukcesów swoich graczy. Po wygranej napisał mi, że jesteśmy dla niego legendami i nikt nie dał mu od lat tyle radości, co my przeprawą przez Polish z meczem finałowym szczególnie.
Brak przegranego spotkania w całym sezonie traktujecie jako sukces czy może powinność zespołu dominującego krajową scenę?
To zdecydowanie sukces. Zawsze zdarza się jakieś potknięcie, nawet najlepszym na świecie. Nam udało się zaliczyć cały sezon bez przegranej mapy, aż do tej jednej w wielkim finale. To duże osiągnięcie i jesteśmy z siebie zadowoleni.
Przed startem play-offów mówiłeś nam, że – owszem – postaracie się wygrać, ale nie przykładacie do potencjalnego zwycięstwa wielkiej wagi. Kiedy rozpoczęła się gra o stawkę, pojawiło się inne podejście?
Graliśmy turniej totalnie na luzie. W lutym zagraliśmy łącznie sześć sparingów. Nie mieliśmy też przygotowanych strategii. Żeby tego było mało – nie grałem na swojej pozycji. Co do zasady jestem supportem i anchorem, a w tym turnieju przyszło mi grać jako entry fragger i roamer/jager main. Spięcie pojawiło się tylko w wielkim finale. Jak już dochodzi się do meczu o złoto, to wtedy oczywistym jest to, że trzeba go wygrać. Po przegranym Kafe usiedliśmy prosto, skończyliśmy śmieszkować i włączyliśmy to samo podejście, które przyświecało nam podczas Polish Masters 2020.
A propos Polish Masters – powtórzyła się sytuacja finałowa i znów o mistrzostwo walczyliście z devils.one. Spodziewałeś się tego od początku play-offów, czy dopuszczałeś do myśli niespodziankę?
Na początku turnieju najsilniejszą formacją wydawało mi się Illuminar Gaming. Niestety, kompletnie zawiodło oczekiwania. Po ich odpadnięciu wiedziałem już, że zobaczymy się ponownie z devils.one w finale. Sercem byłem za Kromeczkami, ale rozumiem za Diabłami.

Bartosz „AueR” Hajma – mistrz Polish Masters, reprezentant Homeless. Fot. Izako Boars
Jednym z najbardziej interesujących momentów turnieju był bezsprzecznie wasz finałowy powrót z wyniku 0:6. Ostatecznie dogrywki wygrać się nie udało, ale na kolejnej mapie udowodniliście, kto rządzi na serwerze. Istotne było to, że na pierwszej mapie podjęliście rękawice?
W trakcie meczów BO3 czy BO5 poprzednia mapa nigdy nie ma dla nas znaczenia. Skupiamy się tylko na tym, co jest tu i teraz. Nie dajemy presji dojść do głosu i każdą mapę zaczynamy jak następne spotkanie BO1. Daliśmy ciała na Kafe i wiedzieliśmy, że musimy to naprawić na Theme Park’u i Coastline’ie.
Po wygranym finale PM-a o Diabłach wypowiadałeś się bardzo ciepło i otwarcie trzymałeś kciuki za ich postęp. Jak jest teraz?
Diabły są jedyną drużyną mogącą zagrozić nam na polskim podwórku. Wierzę, że ponownie spotkamy się z nimi w wielkim finale Polish Masters 2021.
Momentami widzom udzielała się napięta atmosfera między niektórymi zespołami. Zanotowałeś w pamięci mecz, który podczas PCW traktowałeś wyjątkowo osobiście?
Osobiście, ale nie w toksycznym znaczeniu traktowałem mecz przeciwko Illuminar. Gra tam Paplisek, czyli mój Rainbow Sixowy ojciec i człowiek, bez którego by mnie tu nie było. Pokonanie go po tylu latach było ciekawym doświadczeniem i bawiłem się dobrze, mierząc się właśnie z nim. Najbardziej poważnie grałem jednak przeciwko devils.one, co widać zresztą po statystykach! Czuć między naszymi drużynami bezpośrednią rywalizację o koronę i w meczach z nimi potrafię dać z siebie jeszcze więcej, niż z kimkolwiek innym.
Jeszcze pół roku temu rozwijał się konflikt między twoim składem a TEETRES.SLAVGENT. Przed startem sezonu eksperci widzieli ich w ścisłej czołówce. Zakończyło się zupełnie inaczej. Brakowało ci ich w play-offach?
Nie. Ogólna atmosfera na scenie jest znacznie lepsza bez tych ludzi. Nikt nikogo nie protestuje, nikt nie próbuje uzyskać przewagi poza serwerem. Czysty sport. Nikomu ich nie brakuje i nikt za nimi nie tęskni. Jeśli za czymś tęsknię, to tylko za strzelaniem się z sbt i Z777Ą, bo byli bardzo dobrymi zawodnikami i przede wszystkim ludźmi. Nie jedna flaszeczka z Bartkiem Ziają pękła w historii polskich LAN-ów!
Myślisz, że polskie zespoły nadrobią zaległości i będą w stanie rzucić wam trudne wyzwanie w nadchodzącym sezonie Polish Masters?
Mam taką nadzieję. Łatwa wygrana nie ma smaku. Gdybyśmy wczoraj przejechali się po DV1 w dwóch pierwszych mapach 7:2/7:3, to wygrana byłaby niczym odbębnienie dnia w korpo. Esport to wyzwania i mecze na najwyższym szczeblu, a te mają być trudne i trzymać do końca w niepewności. Ja do leniwych nie należę i z chęcią upocę kolejne koszulki, bijąc się na serwerze z kolegami ze sceny.
Ciężka praca, dyscyplina, samozaparcie – to cechy, które według ciebie wyróżniają graczy NOX na polskiej scenie. Podejrzewam jednak, że przed startującym PM-em i potencjalnym Challengerem na wszystkich poziomach wejdziecie na jeszcze większe zaangażowanie.
Nasz sen zimowy właśnie się skończył. Tydzień przerwy po wygranej w PCW, a potem jazda aż do samego końca.
Czujesz, że – po zwycięstwach PM-a, PCW czy Polish Esport Cupa – ostatni rok należał do ciebie?
Należał do nas. Wraz z Rybą i Fosterem tworzymy trzon jednej z najlepszych drużyn, jakie stąpały po rodzimej scenie R6. Dobraliśmy się idealnie i nie zamierzamy łatwo oddać korony. Wygraliśmy trzy największe turnieje z rzędu w Polsce i aktualnie wsiadamy do odrzutowca lecącego po czwarty.
Izako Boars po zwycięstwie Polish Masters. Na zdjęciu: AueR, Ryba, Foster (trzon NOX Esports), Mekes, Royal, Yoin i Paweł Potoczny – menadżer zespołu. Fot. Izako Boars
Przed turniejem mówiłeś, że jeśli wygracie teraz, to w Polsce wygracie już zawsze. Podtrzymujesz to zdanie po tym, jak devils.one niemal wyrwało wam tytuł?
Tak. Do Polish Masters będziemy ZNACZNIE bardziej przygotowani. Jeśli devils.one chce nam latem zagrozić, to muszą porządnie zabrać się do roboty.
W takim razie – czy jesteście już gotowi na podbój Europy?
Zdecydowanie nie, ale będziemy. Przed nami pięć lub sześć miesięcy do finałów Polish Masters 2021 i ponad siedem do startu Challenger League 2021. Zrobimy wszystko, żeby rok 2021 był tym, w którym pierwsza w historii w pełni polska drużyna znajdzie się w European League.
Fot. AueR – zbiory prywatne