
Armia delorda z niespodziewanym sukcesem. Fnatic Rising zagra o mistrzostwo EU Masters
Paweł “delord” Szabla niczym słynny Alberto w utworze “Dwutakt” – podchodzi do rywali sam, a oni wystraszeni są GO-RY-LA. Tym razem cudowna aura polskiego szkoleniowca skutecznie zadziałała na Misfits Premier. Biało-czerwoni mistrzowie Francji w finale EU Masters mieli stoczyć rewanżowy bój za rozstrzygnięcie LFL, natomiast ostało im się ostatnie miejsce na turniejowym podium.
Przed spotkaniem większość ekspertów bez dłuższego namysłu jednoznacznie wskazywała na polskich czempionów z ligi francuskiej. Ekipa Pawła “Woolite’a” Pruskiego zapracowała sobie bowiem na swoją pozycję i w gruncie rzeczy jeszcze przed inauguracją turnieju widzieliśmy ich w wielkim finale. W meczu, w którym na dobrą sprawę od samego startu mieli zmierzyć się z Karmine Corp. Wicemistrzowie LFL wypełnili swoje zadanie, jednak dominatorzy tej samej ligi ERL nie stanęli na wysokości zadania.
Seria co prawda do ostatnich chwil trzymała w napięciu i niepewności, ale sam start po cichu zwiastował to, co miało nadejść. Fnatic Rising rozpoczęło bowiem od zaskakującego, jednak naprawdę mocnego akcentu. Zwycięskie starcie nie od początku przebiegało jednak pod dyktando pomarańczowo-czarnych. To seria błędów rywali w końcowej fazie starcia wyciągnęła ich z dołka i poprowadziła aż do zwycięstwa.
Drugie starcie przebiegło w zdecydowanie większej harmonii. Harmonii, która ostatecznie zaczęła sprzyjać Fnatic Rising. A wszystko przez jedną błędną decyzję o inicjacji walki przy Heroldzie. Wtedy też szeregi Misfits Premier posypały się po raz pierwszy, a podopieczni Pawła “delorda” Szabli dobrze wiedzieli, jak wykorzystać ten fakt.
Kiedy wydawało się, że losy serii są już przesądzone, Misfits Premier znów przeciągnęło na swoją stronę wszystkich niedowiarków. Nagle na Summoner’s Rift wkroczyła zupełnie inna, odmieniona formacja. Skład, który od pierwszych minut naciskał na rywala, wymuszał u niego błędy i przede wszystkim sam ich skutecznie unikał. Taki krajobraz oglądaliśmy w kolejnych dwóch starciach, a efektem był remisowy rezultat na tablicy wyników tuż przed ostatnim spotkaniem.
Finał serii miał być podsumowaniem passy rozpędzonego Misfits Premier. Tak jednak nie było. Fnatic Rising postanowiło nie mieszać w swojej kompozycji, a postawiło na raczej pewne rozwiązania. I to się opłaciło. Armia “Goryla” zgarnęła drugi z biletów do wielkiego finału EU Masters i już w najbliższą niedzielę o godzinie 18:00 podejmie w nim Karmine Corp.
Fnatic Rising 3:2 Misfits Premier
Fot. K1CK Neosurf