apEX: Smutne, że G2 nie jest w pełni francuskie, ale niech robią co chcą – nie obchodzi mnie to

apEX: Smutne, że G2 nie jest w pełni francuskie, ale niech robią co chcą – nie obchodzi mnie to

24.02.2020, 15:22:00

Pierwsze serie na IEM Katowice 2020 dobiegły właśnie końca, a rezultaty raczej nie zaskoczyły. Po zwycięstwie nad Ninjas in Pyjamas Dan “apEX” Madesclaire udzielił nam wywiadu, w którym wypowiedział się w szczery sposób o problemach, jakie nękają Vitality, zawiłości francuskiej sceny i zmianach w G2.

Po pierwsze – gratuluję zwycięstwa nad Ninjas in Pyjamas. Suckes nie przyszedł jednak tak łatwo. Inauguracja na Vertigo nie należała do najłatwiejszych. Wasi przeciwnicy mieli w garści prowadzenie 8:3 i wtedy wszystko się zmieniło. Był jakiś konkretny powód tych kłopotów, czy to zwykłe powolne wejście w mecz?

To prostsze, niż może się wydawać. Oni po prostu grali lepiej i trafiali te strzały, które powinni. W pewnym momencie to my zaczęliśmy grać lepiej. Niczego nie zmieniliśmy, takie sytuacje czasem się zdarzają. Nie zawsze można mieć mocny początek – tym razem było inaczej. Ważne jednak, że powróciliśmy do tego, co pokazujemy na treningach i na koniec dnia tylko to się liczy.

Wasza gra na Vertigo wyglądała naprawdę dobrze. Nie myśleliście, aby zacząć wybierać tę mapę jako swoją? W ubiegłym roku nie pojawialiście się na niej zbyt często, ale gdy już do tego dochodziło, to zazwyczaj zwyciężaliście.

To prawda – na Vertigo gra się nam świetnie. My pracujemy jednak nad wszystkimi sześcioma mapami i do tej pory pewniej czuliśmy się na Nuke’u czy Inferno. Najważniejsze jest to, żebyśmy pokazywali się z najlepszej strony bez względu na to, gdzie gramy. Wracając do tematu – Vertigo nam sprzyja i nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości sami zaczniemy je wybierać, lecz w trosce o nasze wyniki nie mogę zdradzić kiedy.

Wracając do trudnych początków – taki zafundowały wam zawody w Londynie. Fazy grupowej BLAST Premier nie mogliście zaliczyć do udanych. Straciliście przez to na pewności siebie, czy potraktowaliście to jako sygnał do jeszcze cięższej pracy?

To nie do końca tak, że uderzyło to naszą pewność siebie. W Londynie po prostu nie graliśmy zbyt dobrze, mimo że na treningach pokazywaliśmy coś zupełnie innego. Wydaje mi się jednak, że zapomnieliśmy wtedy o wszystkich podstawach, bez których dalszy plan na grę nie ma sensu. Bez tego nie można walczyć na najwyższym poziomie. Jeśli skupimy się na poprawie tego, jestem pewny, że wkrótce będziemy w stanie zaprezentować Counter-Strike’a na najwyższym poziomie.

Od czego zależy więc wasz brak powtarzalności? Potraficie zwyciężyć w cuglach, tylko po to, żeby na kolejnym turnieju odpaść w grupie. Potrzebujecie więcej czasu z shoxem?

Nie uważam, że to powód naszych bolączek. Oczywiście, z shoxem nie przepracowaliśmy jeszcze wszystkiego, jednak wydaje mi się, że najważniejsze rzeczy mamy gotowe. Jest tak, jak mówiłem wcześniej i niestety się to powtarza. Za bardzo skupiamy się na planie przygotowanym pod przeciwnika, przez co olewamy absolutne podstawy. To nic złego, że pracujemy dużo i szykujemy specjalne zagrywki, jednak dopóki nie skupimy się na najważniejszym – będzie to wyglądać jak do tej pory.

Wnioski musicie wyciągnąć natychmiast, bo kolejną przeszkodą na waszej drodze będzie Astralis. Duńczycy mieli swoje problemy, ale wydaje się, że powoli wracają w miejsce, do którego przynależą. Mając w pamięci to, co przed chwilą powiedziałeś, muszę zapytać – przygotujecie coś specjalnego na Astralis, czy skupicie się na klasycznym planie gry?

Tego nie mogę powiedzieć. Zobaczymy, jak potoczą się przygotowania do meczu. To będzie na pewno dobre spotkanie – zawsze mamy z nimi świetne pojedynki. Jeśli chcemy zagrać w Spodku, musimy wygrywać na tych największych.

No właśnie. W ubiegłym roku nie udało wam się dostać na główną scenę Spodka. Ty nigdy w swojej karierze nie dostąpiłeś tego zaszczytu. Mogę wam powiedzieć, że macie w Polsce sporo fanów i momentów stworzonych przez tę publikę nie zapomniałbyś nigdy.

Domyślam się. Kilka razy grałem w katedrze Counter-Strike’a w Kolonii, jednak do spełnienia brakuje mi Spodka. Mam nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie po naszej myśli i będą mógł zagrać na wielkiej scenie. Szczerze mówiąc, to nie mogę się tego doczekać! Polscy kibice wydają się wspaniali.

Konkurencja jednak nie śpi, nawet ta francuska. Jaka była pierwsza myśl, która przyszła ci do głowy, gdy dowiedziałeś się o transferze nexy i huNtera do G2?

Francuskie drużyny od dawno nękały przeróżne problemy – podobnie było w ich przypadku. Brakowało im lidera z prawdziwego zdarzenia. Nie oszukujmy się, AmaNEk i shox nie byli prowadzącymi z powołania, a z przymusu, przez co czegoś im brakowało. Zmiany były nieuniknione. Zdecydowali spróbować europejskiej mieszanki. Jestem jednak pewny, że to nie była decyzja zawodników, a zarządu. To smutne, że nie są już w pełni francuskim składem, ale niech robią co chcą – nie obchodzi mnie to.

Nie myślisz, że tak radykalna decyzja była spowodowana brakiem młodych i utalentowanych graczy na waszej scenie? Na myśl przychodzi mi kilka nazwisk, jednak nie jest to na tę skalę co w Danii, czy chociażby Szwecji.

Nie uważam, że brakuje nam talentów, a przynajmniej nie to jest naszym głównym problemem. Nie mamy prowadzących i poza ALEXEM, który jest Brytyjczykiem, ale mówi po francusku, nie ma nikogo. Być może brakuje nam szaleństwa, aby dać szansę komuś nowemu, ale to temat na zupełnie inną rozmowę.

Fot. DreamHack / Adela Sznajder

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze