
Anonymo z mouzem w składzie i udanym debiutem w ESEA
Udany był to debiut Anonymo Esports w lidze ESEA, nie ma co. Biało-czerwony kolektyw rozpoczął serię mocno rozkojarzony, w końcu dał sobie wyrwać z rąk wysokie prowadzenie, ale finalnie dowiózł zwycięstwo w meczu z tureckim Sangal Esports.
Niech was nie zmyli niepozorna nazwa oponentów. To nie kolejna zlepka przypadkowych zawodników z Turcji. Barwy Sangal reprezentuje bowiem niemal cały skład dawnego Space Soldiers, czyli jedynej formacji z tamtego kraju, która w ostatnich latach zdołała przebić się do grona światowej czołówki.
Wnioski po Inferno? Dopracować stronę terrorystów i będzie dobrze. Obrona współgrała perfekcyjnie i do niej nie można mieć wielu zastrzeżeń, choć sokole oko Adriana “imd” Piepera wynalazło zapewne szereg niezgodności i materiał ten będzie wałkowany na treningach niejednokrotnie. Jeszcze więcej czasu trzeba będzie jednak spędzić na ataku, który tak naprawdę przegrał Polakom pierwszą mapę starcia.
Przewaga była imponująca, gigantyczna, ale topniała z każdą rundą. Znikała w oczach. Szwankowało wszystko – od zajmowania najważniejszych pozycji, przez dokładne sprawdzanie ważniejszych miejsc na mapie, aż po strzelanie. Mimo to wrażenia i tak nie były złe. Nawet pomimo tylu błędów. W końcu gdyby nie wygrany los na loterii Turków i niezliczona ilość zabójstw przez granaty dymne, Polacy zamknęli by to starcie na długo przed dogrywką. A tak jej nie uniknęli i ostatecznie polegli.
***
Vertigo to jednak zupełnie inna bajka. Tu działała obrona i funkcjonował też atak. Włodarze Anonymo laurkę ze specjalnymi podziękowaniami powinni wysłać do Kamila “KEia” Pietkuna, który w tym starciu obudził w sobie prawdziwą bestię i nie poprzestał nawet na trzydziestu eliminacjach. Show próbował mu skraść Kacper “Kylar” Walukiewicz i musimy przyznać, że nawet mu się to udało. ACE na zakończenie mapy? Tyle talentu, co w tej ekipie, nie znajdziecie w żadnej innej. Polskiej oczywiście.
Mirage też miał swojego bohatera. Pawłowi “innocentowi” Mockowi odpalił się “tryb wuja” i on sam w pojedynkę przesądzał o losie wielu potyczek. Cóż, słowa Janusza “Snaxa” Pogorzelskiego musiały zadziałać na niego, jak płachta na byka, bo tak głodnego gdy Mocka nie widzieliśmy już dawno. Efekt? Turcy nakryci kapeluszem. Anonymo zgarnęło premierowy triumf w ESEA Premier i pokazało, że da radę nawet pod nieobecność prowadzącego. Mikołajowi “mouzowi” Karolewskiemu nie brakowało niczego, co mógłby drużynie dać Wiktor “mynio” Kruk. Ależ oni mają pakę.
Anonymo Esports 2:1 Sangal Esports (15:19 Inferno, 16:10 Vertigo, 16:12 Mirage)
Kiedy kolejne spotkania? Anonymo odpowiada.
Planowo 02.02 – będziemy dawać znać 😺
— Anonymo Esports (@AnonymoEsports) January 27, 2021
Fot. Illuminar Gaming / Maciej Kołek