AGO z pucharem, czyli „polski młyn A.D. 2020” – odcinek ekskluzywny
AGO ROGUE – nawet mimo problemów kadrowych – znakomicie podsumowało rok niesamowitości na polskiej scenie. Nadwiślańska akademia LEC zgarnęła Trinity Force Puchar Polski, pokonując po drodze swoje nemezis. K1CK Neosurf nie miało szans.
Czy mogliśmy wyobrazić sobie lepsze zwieńczenie 2020 roku? Przez dwa sezony AGO ROGUE oraz K1CK Neosurf rozstawiały krajowych rywali po kątach, a także świeciły w rozgrywkach międzynarodowych. To one wymieniły się trofeami w Ultralidze. To one cieszyły ponadto polskich kibiców na szczycie European Masters. Ich obecność w finale wieńczącego ten rozdział turnieju była więc niemal oczywista.
Żeby była jednak jasność – nie chodziło tu wyłącznie o wyrównanie rachunków i ustalenie finalnej siły obu formacji. Doskonale wiemy przecież, że od kilku tygodni drużyny nie trenują już tak, jak przed najważniejszymi sprawdzianami. Finał Trinity Force Pucharu Polski stał się najzwyczajniej w świecie okazją do uronienia sentymentalnej łezki. Pożegnania krajowych herosów. Podziwiania ostatniego tańca mistrzów.
Last Dance dla AGO ROGUE rozpoczął się jednak od małych turbulencji. Oto bowiem Nikolay „Zanzarah” Akatov nie mógł pojawić się podczas meczu. Łotrzyki nagle straciły filar swego sukcesu. Czym jednak łatać kadrowe luki, jeśli nie uczestnikami mistrzostw świata? Gotowość do wsparcia kolegów z akademii ogłosił Kacper „Inspired” Słoma. K1CK przez chwilę mogło zastanawiać się więc, czy zacząć się śmiał, czy płakać. Z jednej strony zmiana mogła przecież wprowadzić w szeregi przeciwników zamieszanie. Z drugiej – Inspired jest przecież jednym z najlepszych leśników LEC…
Ekspresowo okazało się zresztą, że podopieczni Pawła „delorda” Szabli jeśli zapłaczą to właśnie z bólu, nie ze szczęścia. Słoma zapisał na swoim koncie pierwszą krew, a następnie w rytmie sprawnej współpracy razem z towarzyszami miażdżył rywali. Niespełna 24 minutowa rozgrywka upłynęła pod znakiem solidnego stompa. To była rzeź niewiniątek, w której rolę kata zagrali oczywiście gracze AGO ROGUE. A Inspired, który mógł stać się losowym wypełniaczem, wziął na swoje barki ciężar odważnych decyzji.
Druga gierka? Nie dość, że na Summoner’s Rift zobaczyliśmy Twitcha, Lulu czy Evelynn, podwójna eliminacja dla AGO padła już w pierwszej minucie. K1CK znów leżało na trawie. To był mecz od początku do końca skrojony pod efektowne widowisko. Piąta minuta? Już osiem eliminacji. Dziesiąta – osiemnaście fragów. Szesnasta – trzydzieści pięć. Młyn pod wieżami. Młyn w lesie. Młyn na dosłownie każdej alei. Niemal zawsze z szalonych sytuacji z tarczą wychodzili jednak gracze AGO ROGUE. Gra skoczyła się więc już w minucie dwudziestej pierwszej – z czterdziestoma siedmioma eliminacjami w tabeli. Trzydzieści osiem z nich należało do Łotrzyków.
Panienka w kapelusiku i szczurek wjeżdżają ponownie. pic.twitter.com/Kom8UNysPm
— Polsat Games (@PolsatGames) November 15, 2020
Trymbi na Brandzie? Czekolad z Nunu? Matisław na Aurelion Solu? Olaboga… Trzecie mapa nie mogła zacząć się od czegoś innego niż ustawka w lesie przyprawiona pierwszą krwią i spaleniem kilku błysków. Różnica była jednak znacząca. Tym razem to K1CK zgarnęło przewagę. Umówmy się jednak szczerze – tej gry już nikt nie traktował poważnie. Zawodnicy natychmiastowo zaczęli bawić się w berka. Grad losowych eliminacji. Deszcz honorowych ustawek. I dawka zabawy, jakiej na polskiej scenie w tym roku jeszcze nie widzieliśmy. W całym tym wyścigu AGO ROGUE raz za razem udowadniało jednak, że jest – tak po prostu – szybsze.
AGO ROGUE 3:0 K1CK Neosurf
AGO ROGUE swój ostatni taniec zakończyło więc wzniesieniem trzeciego trofeum. Mistrzostwo Ultraligi? Odhaczone. Zwycięstwo European Masters. Okupione krwią, potem i łzami radości. Na dokładkę – Trinity Force Puchar Polski. Niemal trzydzieści tysięcy złotych zgarniętych za pierwsze miejsce całkowicie traci na znaczeniu w konfrontacji zez wspaniałą historią, jaką przez ostatnie dwanaście miesięcy pisała szalona piątka z Gniazda.
Będziemy tęsknić – zarówno za AGO, jak i cudownym chłopakom z K1CK Neosurf.