365 dni od Majora w Berlinie. Najwięksi wygrani i przegrani ostatniego roku
Wczoraj minął okrągły rok od momentu, w którym Astralis wzniosło trofeum ostatniego Majora, jaki został rozegrany w CS:GO. Minione 365 dni było dla poszczególnych ekip prawdziwym rollercoasterem, nie tylko z uwagi na pandemię, ale również wyniki sportowe i roszady kadrowe. We wrześniu 2019 roku 8 formacji uzyskało status legendy, a my zastanawiamy się, kto z tego grona może się uważać za największego zwycięzcę, a kto figuruje na liście wstydu.
NAJWIĘKSI WYGRANI
- NRG Esports / Evil Geniuses
Tarik „tarik” Celik i jego kompani co prawda nie awansowali nawet do finału Majora w Berlinie, ale ostatnie 365 dni w ich wykonaniu, to głównie pozytywne epizody. Jeszcze we wrześniu zawodnicy zza oceanu zamienili NRG na EG, które bez dwóch zdań miało lepsze podejście do całego projektu opartego na dywizji CS:GO. Jeszcze we wrześniu triumfowali podczas ESL One: New York. Później pierwsze miejsce w ramach regionalnego ECS i EPL. Triumf w ramach StarSeries & i-League CS:GO Season 8. Do tego kolejne półfinały ważnych imprez. W drugiej części 2020 roku odnaleźli się z kolei w formacie internetowym. Poziom sportowy absolutnie nie poszedł w dół, a nawiązanie współpracy z Wiltonem „zewsem” Prado też mogło być niezłym strzałem w dziesiątkę. Po powrocie do warunków LAN-owych EG będzie zdecydowanie jednym z kandydatów do najważniejszych pucharów.
- Team Vitality
Paradoksalnie porażka w ćwierćfinale StarLadder Berlin Majora była najlepszym, co się mogło Vitality przydarzyć. Rozstanie z Nathanem „NBK-” Schmittem i nawiązanie współpracy z Richardem „shoxem” Papillonem okazało się nadzwyczaj dobrym ruchem i dzięki objęciu całego prowadzenia przez Alexa „ALEXA” McMeekina zobaczyliśmy niezwykle genialną wersję francuskiej formacji, która była w stanie zgarnąć prestiżowe trofeum EPICENTER. Samo odejście ALEXA również było ważnym krokiem w historii tego zespołu. Mamy wrażenie, że to właśnie dzięki decyzji Brytyjczyka „Pszczółki” w końcu dojrzały. Gra przestała obracać się wokół Mathieu „ZywOo” Herbauta, obraz drużyny stał się niemalże kompletny. Kilka miesięcy potrzebuje jeszcze Kévin „misutaaa” Rabier, ale kiedy już zyska odpowiednie doświadczenie, to trójkolorowi będą solidnym pretendentem do podboju globu.
NAJWIĘKSI PRZEGRANI
- Renegades / 100 Thieves
Co tu dużo gadać. Z ekipy, która doszła do półfinału Majora, australijska piątka stała się przeciętniakiem, który nie może sobie poradzić w regionie amerykańskim, gdzie często dostaje bęcki od niżej notowanych piątek. Zmiana organizacji na pewno była pozytywnym aspektem ostatnich 365. dni, ale oprócz tego ciężko znaleźć jakiekolwiek plusy dodatnie. Zero zwycięstw, zero walki o ważne trofea, zero symptomów poprawy aktualnej sytuacji. Rozstanie z Aleksandarem „kassadem” Trifunovićem i zatrudnienie nowego szkoleniowca nie przyniosło praktycznie żadnych efektów. W erze internetu 100 Thieves jest zwykłą popierdółką i nikt nie patrzy na nich w kontekście walki z Evil Geniuses czy Team Liquid. Wiele wskazuje na to, że w przypadku nieudanego Majora w końcówce tego roku czekają nas w końcu roszady kadrowe. Kto pierwszy do odstrzału? Najpewniej Sean „Gratisfaction” Kaiwai, który jest zaledwie cieniem siebie z 2019 roku.
- AVANGAR / Virtus.pro
Spektakularna historia błyskawicznego upadku na dno. Najpierw awans do finału Majora w Berlinie i krótko później triumf w ramach rodzimego BLAST Pro Series w Moskwie. I to by było na tyle. Po transferze Kazachów do Virtus.pro byliśmy świadkami niemalże samych upokorzeń. Blamaż podczas EPICENTER. Blamaż podczas DreamHacków Open. Blamaż podczas Ice Challenge. Blamaż podczas IEM Katowice. I moglibyśmy tak wymieniać do rana. Nie pomogły transfery, zmiany filozofii, kombinacje serwerowe. Dziś Virtus.pro może nawet nie awansować na najbliższego Majora. Może ich wyprzedzić Gambit Youngsters, które w tym momencie jest po prostu lepszym zespołem. W swoim regionie VP nie ma podjazdu do Spirit czy Na’Vi, a co tu dopiero mówić o globalnym CS:GO. Zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że ostatni roster polskich Virtusów rozpykałby aktualny skład 2:0.
- ENCE
Jeśli ktoś miał nadzieję, że wyrzucenie na zbity pysk Aleksiego „Aleksib” Virolainena wyjdzie Finom na dobre, to słono się przeliczył. Kopiowanie taktyk byłego kapitana w wykonaniu Aleksiego „allu” Jalliego nie wychodziło zbyt dobrze. ENCE stało się nazbyt czytelne, a pozbyło się architekta, który mógłby coś na to zaradzić. Długo wyrywaliśmy sobie włosy z głowy, patrząc na to, co dzieje się w meczach z udziałem Skandynawów. Oczy bolały. Panaceum stało się sprowadzenie Eliasa „Jamppiego” Olkkonena, który dał formacji świeżość, ale i tak marna z tego pociecha skoro ENCE nadal ma tendencję do tego, aby zawodzić na całej linii. W 2019 roku każdy patrzył na Finów z respektem i trwogą w oczach. Dziś większość patrzy na nich jak na mema, który desperacko stara się uciec z żartobliwego padołu.
Fot. StarLadder / Igor Bezborodov