2020 rok nie taki bezlitosny. Dlaczego gracze są przemęczeni?
Być może zastanawialiście się, jak pandemia wpłynęła na pracę esportowców. Oczywistym względem był brak LAN-ów, a co za tym idzie brak konieczności podróżowania. Wydawać się jednak mogło, że zamiast tego profesjonalni zawodnicy CS:GO, których weźmiemy dziś na warsztat, mieli dużo więcej obowiązków w kwestii rozgrywania oficjalnych spotkań. Liczb jednak nie da się oszukać, a te dają jasny przekaz – 2020 nie taki bezlitosny, jak go malują… przynajmniej jeśli chodzi o nakład pracy graczy.
Problematyczna Ameryka
Tu chyba nie było żadnych wątpliwości – wąska konkurencja, chęć podboju europejskiej ziemi i liczne pstryczki w nos. Amerykańska scena Counter-Strike’a nie ma się dobrze i wie o tym dosłownie każdy. I mniejsza liczba obowiązków nie uwalniała graczy zza oceanu od licznych problemów i dywagacji. Bo co z tego, że odszedł im jeden czy dwa turnieje, skoro taka tendencja może wkrótce oznaczać plagowe bezrobocie?
FURIA 2020 – 176 oficjalnych map
FURIA 2019 – 278 oficjalnych map
Przeskok niesamowity, a to przecież raptem jeden rok różnicy. Kwestia esportowego bezrobocia Brazylijczykom nie spogląda tak głęboko w oczy, jak ich przyjaciołom z sąsiedzkiego kontynentu, jednak w tamtym regionie wszyscy muszą mieć się na baczności. W jednym momencie zleciały się na nich pandemia i premiera VALORANTA, a to dwa szybkie ciosy, których nie powstydziłby się sam Mike Tyson. Nie, nie ten z ostatniej “walki”. Jego najlepsza wersja.
Team Liquid 2020 – 168 oficjalnych map
Team Liquid 2019 – 222 oficjalne mapy
A w 2019 i tak wydawało się, że Team Liquid wiele istotnych turniejów najzwyczajniej pomija. Niestety – nawet niższy nakład pracy nie uchronił Teamu Liquid od gigantycznego zjazdu. Problem amerykańskich formacji był jednak zgoła odmienny od bolączek, z którymi zmagały się składy ze Starego Kontynentu.
Europejska czołówka grała podobnie
Astralis 2020/2019 – 169 / 159 map
Heroic 2020/2019 – 235 / 241 map
fnatic 2020/2019 – 198 / 205 map
NiP 2020/2019 – 169 / 184 mapy
FaZe Clan 2020/2019 – 186 / 170 map
mousesports 2020/2019 – 182 map / 202 mapy
Choć nie wszyscy, zdarzyło się kilka wyjątków od reguły, jednak w większości przypadków anomalię dało się sensownie wytłumaczyć. A poza tym różnice te się równoważyły, więc z czystym sercem możemy przyznać, że 2020 rok był dla europejskich dominatorów całkiem przychylny. Brak podróżowania odciążył kalendarze, jednak nieplanowany urlop w marcu nieco zaszkodził. Wszystkie wektory ostatecznie jednak się równoważą.
Natus Vincere 2020/2019 – 201 / 139 mapy
Przyczyna wzrostu? Bardzo prosta – rosyjska ekipa wcześniej najzwyczajniej nie grała, kiedy nie musiała. W 2019 roku nie uczestniczyła w rozgrywkach online, które stanowią przecież dużą część wszystkich wymienionych bilansów.
BIG 2020/2019 – 262 / 192 mapy
Przyczyna wzrostu? BIG w końcu wskoczyło na ten wyższy poziom, a skoro lepsza gra, to i większe zainteresowanie organizatorów. Na początku wyróżnienia w postaci zaproszeń do zamkniętych kwalifikacji, jednak potem jakoś to poszło. Nagromadziło się tych starć i w sumie nic dziwnego, że niemiecki skład ma już dość tego roku. Im się zupełnie nie dziwimy.
– Powoli kończą nam się siły, to był naprawdę ciężki rok – powiedział w wywiadzie dla HLTV tabseN.
– Każdy dzień jest tak naprawdę identyczny. Przygotowujesz się do nowego turnieju, szykujesz taktyki pod nowy mecz. Drużynom kończy się energia i coraz częściej angażują do składów nowych pracowników – szóstego zawodnika, analityka. Kogoś, kto będzie mógł im pomóc – kontynuował.
I chyba właśnie w tym sedno. Może i drużyny nie grają więcej, jednak nie to prowadzi do przemęczenia. Zawodnicy, jak i my wszyscy, nie mają gdzie naładować baterii, nie mają skąd zaczerpnąć pozytywnej energii. Wcześniej pustkę wypełniały wyjazdy, podróże, odwiedzanie ciekawych miejsc i towarzystwo szerszego grona ludzi, graczy.
A teraz? Teraz każdy dzień wygląda tak samo, a monotonia to najlepszy współprzymierzeniec wyczerpania i wypalenia zawodowego. I tu znajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego w 2020 roku nie oglądaliśmy dłuższej dominacji żadnej z ekip.
Zaplecze grało o wiele więcej… od czołówki
Ale w porównaniu do ubiegłego roku tyle samo, a niekiedy nawet mniej. Bo wypada wspomnieć o wszystkich, nawet pomimo tego, że znaleźliśmy już częściową odpowiedź na tytułową tezę. Niższe tiery mają swoich rekordzistów – forZe zdominowało ostatnie dwa lata, najpierw rozgrywając 366 map w 2019 roku i mają 364 na 21 dni przed końcem tego. To jednak nic w porównaniu z nieosiągalnym dla człowieka wynikiem AGO sprzed dwóch lat. Bo chyba wszyscy pamiętamy te liczne dyskusje o zmarnowanym potencjale polskiej ekipy, która tamtego czasu zamiast na jakość, stawiała na ilość. Ich 406 map pozostanie rekordem na lata… takie mamy przeczucie.
Jak wyglądały cyferki drużyn z zaplecza najlepszych w ostatnich dwóch latach?
forze 2020/2019 – 364 / 366 map
HAVU 2020/2019 – 214 / 359 map
AGO 2020/2019 – 238 / 292 mapy
Izako Boars 2020/2019 – 166 / 169 map
PACT 2020/2019 – 218 / 237 map
Spirit 2020/2019 – 264 / 227 map
I to bez licznych występów w otwartych kwalifikacjach.
A jeśli wciąż nie wierzycie, że w tym roku tych spotkań nie było tak wiele, spójrzcie na to.
13521 – suma odnotowanych map w portalu HLTV w 2020 roku
15256 – suma odnotowanych map w portalu HLTV w 2019 roku
17999 – suma odnotowanych map w portalu HLTV w 2018 roku (Zabawny fakt – AGO uczestniczyło w 2,26% wszystkich pojedynków w całym roku. Cyk, do gablotki.)
Zawodnicy grają coraz mniej i bardzo dobrze. Nie liczy się jednak to ile grasz, a jak grasz.
***
– Ludzie muszą zdać sobie jednak sprawę z tego, że esport też jest pracą. Na niższym poziomie europejskim, na którym musimy dzień w dzień walczyć o punkty w rankingu, ta praca momentami jest naprawdę wycieńczająca. Gracze mogą być tak po prostu zmęczeni – mówił nam kilka miesięcy temu Kamil “KEi” Pietkun.
I faktycznie widać tę dysproporcję pomiędzy wyższym, a niższym poziomem. To jednak temat na zupełnie inny, długi artykuł.
Noworoczne życzenie? Natychmiastowy powrót LAN-ów. Nawet, jeśli miałyby odbywać się bez publiki. Bo dla kibica to też będzie czysta przyjemność. Wzrośnie poziom rozgrywek, a przecież wszyscy wolimy oglądać Counter Strike’a na najwyższym poziomie. Szczęśliwy gracz, to dobry gracz. A dobry gracz, to szczęśliwy kibic. No i na koniec szczęśliwy kibic, to szczęśliwy gracz. Sami wstawcie to sobie do równania.
Fot. EPICENTER / AVEZ Esport/Kamil Zieliński / DreamHack/Stephanie Lindgren